Polska Info
Kompendium wiedzy o Polsce
Wprowadzenie
Organizacja systemu służby
zdrowia
Turysta w Polsce –
dostęp do pomocy lekarskiej
Lekarze rodzinni i lekarze
specjaliści
Wysokość wynagrodzeń i emigracja
© Michael Hardenfelt, luty 2014
Dozwolone jest użycie fragmentów tekstu pod warunkiem podania źródła: www.polenguide.pl
Służba zdrowia
Polska służba zdrowia nosi znamiona nieustannych reform i modyfikacji, jakim
poddawano ją w ostatnich dwóch dekadach. Organizacja służby zdrowia stanowi
od wielu lat jeden z głównych punktów porządku dziennego polityków wszelkiej
maści, zagadnienie to frapuje także coraz silniej wyborców, wraz ze
stopniowym pogarszaniem się ogólnego, publicznego systemu udzielania pomocy
lekarskiej. Tak jak w wielu innych europejskich krajach służba zdrowia
poddawana jest w Polsce miażdżącej krytyce za to, iż nie jest w stanie
sprostać oczekiwaniom pacjentów.
Według paragrafu 68 konstytucji, każdy ma prawo do ochrony zdrowia i władze
publiczne są zobowiązane do zapewnienia wszystkim obywatelom równej
dystrybucji publicznych świadczeń zdrowotnych, ze szczególnym uwzględnieniem
dzieci, kobiet ciężarnych, inwalidów i osób starszych. Przepisy
konstytucyjne nie gwarantują jednak uniwersalnego prawa do szeroko
rozumianych świadczeń zdrowotnych, jak ustalił Sąd Konstytucyjny, lecz prawo
do solidarnego systemu służby zdrowia, o ustalonych ustawowo rozmiarze i
zakresie.
Polska służba zdrowia jest niedofinansowana, za co w dużym stopniu winę
ponoszą przesunięcia demograficzne polegające na tym, iż starsi i wymagający
leczenia obywatele zaczynają stanowić coraz większy procent w stosunku do
osób młodych, których kontakt ze służbą zdrowia jest zazwyczaj stosunkowo
ograniczony. Zmiany demograficzne zachodzą wraz z pojawianiem się coraz
kosztowniejszych zdobyczy technologicznych wykorzystywanych w leczeniu
chorób i w zabiegach medycznych. Przyczynia się to do gwałtownego wzrostu
kosztów leczenia pojedynczego pacjenta, również z tego powodu, iż choroby,
które wcześniej nie były efektywnie leczone, obecnie wymagają leczenia za
pomocą nowych technologii.
Owe technologie wymagają nie tylko zwiększonej liczby personelu, ale także
zakupu środków medycznych i aparatury z kraju o wyższych średnich zarobkach
i poziomie cen. Koszty importu produktów wysokiej technologii uderzają
mocniej w taki kraj jak Polska, o znacząco niższym produkcie narodowym
brutto, którego mieszkańcy (będący także wyborcami) żądają służby zdrowia na
poziomie zachodnioeuropejskim.
Ze średnim wiekiem życia mężczyzn – 72 lata i 80 lat u kobiet Polska wypada
gorzej niż jej zachodnioeuropejscy sąsiedzi, ale zajmuje dobrą pozycję w
stosunku do innych krajów członkowskich EU, przyjętych w 2004 r. i później.
Organizacja systemu służby
zdrowia
W 1999 r. wprowadzono w Polsce nowy, zdecentralizowany i obowiązkowy system
ubezpieczeń zdrowotnych. Zdecentralizowane kasy chorych zostały jednak
scentralizowane w 2004 r., odkąd Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiada za
pobieranie i dystrybucję wszystkich płatności w publicznej służbie zdrowia.
Wszyscy ubezpieczeni płacą składki do NFZ w wysokości 9% wynagrodzenia, ale
dla niektórych grup owo 9% ustalane jest na podstawie szacunkowego dochodu.
Zasadniczo wszyscy powinni być objęci ubezpieczeniem zdrowotnym. Małżonkowie
prowadzący gospodarstwo domowe oraz mieszkające w domu dzieci objęte są
ubezpieczeniem współmałżonków i rodziców, studenci zaś ubezpieczeniem
uczelni, bezrobotni ubezpieczeniem danego urzędu pracy. Osoby znajdujące się
poza systemem powinny same wykupić ubezpieczenie, które na chwilę obecną
kosztuje 332 zł miesięcznie. Od osób, które przez pewien czas nie były
ubezpieczone, NFZ może zażądać opłaty za ponowne ich ubezpieczenie. W 2013
r. wydatki NFZ wynosiły 64,5 miliardów zł – albo około 5% całego produktu
narodowego brutto. Niektóre wydatki na służbę zdrowia płacone są jednak
bezpośrednio z budżetu państwa, więc liczby nie są do końca przejrzyste.
Według danych OECD, Polska przeznacza nieco ponad 7% PNB na wydatki związane
ze służbą zdrowia (Dania wydaje trochę więcej niż 11%). Liczby z OECD
zawierają także kwoty płacone przez obywateli za prywatną pomoc lekarską,
stomatologów oraz leki.
Narodowa kasa chorych posiada całkowity monopol. Obywatele mają obowiązek
płacenia składek i nie mogą wybrać innego ubezpieczenia zdrowotnego. Można
natomiast wykupić prywatne ubezpieczenie, aby w ten sposób uniknąć kolejek w
publicznej służbie zdrowia, nie zwalnia to jednak z obowiązku płacenia
składek do NFZ.
Pomimo iż zasadniczo wszyscy powinni być objęci ubezpieczeniem zdrowotnym,
istnieją grupy pominiętych – mowa tu o bezdomnych i niezarejestrowanych
bezrobotnych. Często chodzi o osoby, które pracują na czarno, ale niekiedy
są to również ludzie posiadający znaczący majątek. Jeśli ktoś znajduje się w
trudnej sytuacji socjalnej, można wystąpić do gminy bądź miasta z prośbą o
zarejestrowanie jako osoby uprawnionej do leczenia w publicznej służbie
zdrowia na rachunek państwa na takich samych warunkach jak ubezpieczeni. W
innych przypadkach, np. w razie nagłej choroby, zostanie się przyjętym przez
szpital, który później jednak wystawi nam rachunek za leczenie.
NFZ podpisuje umowy ramowe z praktykującymi lekarzami, klinikami, szpitalami
i innymi instytucjami służby zdrowia. To tutaj ustalane są ceny za
poszczególne usługi oraz górne granice, do których NFZ refunduje leczenie.
Każdy rok przynosi przykłady desperackich sytuacji, kiedy jakiś szpital nie
może leczyć danej choroby, ponieważ został wyczerpany określony limit.
Turysta w Polsce –
dostęp do pomocy lekarskiej
Obywatele UE tymczasowo mieszkający w Polsce dzięki europejskiej niebieskiej
karcie ubezpieczeniowej mają dostęp do pomocy lekarskiej w razie choroby. W
takich przypadkach należy zwrócić się do lekarza kasy chorych (lekarza
rodzinnego), który ewentualnie wystawi skierowanie do lekarza specjalisty
bądź do szpitala. W niektórych przypadkach możliwe jest zwrócenie się
bezpośrednio do lekarza specjalisty, np. na pogotowiu albo w szpitalu.
W Polsce komunistycznej lekarze nie byli specjalnie uprzywilejowani.
Należeli oni do grupy o niskich zarobkach, ale za to pacjenci z okolicznej
społeczności traktowali ich z szacunkiem.
Bardzo niskie wynagrodzenia w publicznej służbie zdrowia istniały jeszcze do
niedawna i w zasadzie nadal można mówić o tym, że wciąż się mało zarabia,
pomimo że warunki pracy lekarzy uległy znaczącej poprawie.
W Polsce komunistycznej pacjenci oczywiście zdawali sobie sprawę z warunków,
na jakich zatrudniony był personel medyczny. Dlatego w zgodzie z polskimi
tradycjami naturalną rzeczą było wręczenie lekarzowi czy pielęgniarce, ale
także innym grupom zawodowym, pudełka czekoladek, kwiatów czy butelki whisky
albo koniaku w charakterze podziękowania. Niekiedy podarunki wręczano na
samym początku, innym razem po zakończeniu leczenia, ale nie były one
postrzegane jako łapówka, raczej jako wyraz wdzięczności. Częstym zjawiskiem
było również przyjmowanie przez lekarzy premii w gotówce przy operacjach
bądź w przypadku dłuższego leczenia.
Wraz ze zmianą systemu zaczął wydłużać się czas oczekiwania na leczenie i
lekarze, tak jak pozostali obywatele kraju, nabrali apetytu na zarobienie
większych pieniędzy. Do dziś podtrzymywana jest iluzja o darmowej służbie
zdrowia, ale przez cały okres od 1989 r. normalną praktyką było przyjmowanie
przez lekarzy prezentów, zwłaszcza w związku z operacjami. Niekiedy wręczano
podarunki po to, by zmienić miejsce w kolejce, innym razem były one
wymogiem, żeby w ogóle została przeprowadzona ratująca życie operacja.
Cały ciąg spektakularnych spraw karnych z ostatnich 10-15 lat zmienił obecny
sposób funkcjonowania szpitali, gdzie płacenie łapówek za leczenie należy do
rzadkości. Podarowanie butelki koniaku bądź kawy pielęgniarce przetrwało i
przez wiele osób jest postrzegane jako wyraz dobrego wychowania. Dwoma
ważnymi czynnikami, które przyczyniły się do zmniejszenia korupcji w służbie
zdrowia, były jednak znaczący wzrost wynagrodzenia oraz dobrze rozwinięty
system prywatnej opieki zdrowotnej, który stanowi konkurencję dla oferty
publicznej. Jeśli pacjent chce się przesunąć na początek kolejki, zamiast
wręczać podarunki ordynatorowi wybiera on leczenie w szpitalu prywatnym.
Lekarze rodzinni i lekarze
specjaliści
Aby poddać się leczeniu w państwowej służbie zdrowia, większość Polaków
najpierw kontaktuje się ze swoim lekarzem rodzinnym, który odpowiada
duńskiemu „własnemu lekarzowi”. System lekarzy rodzinnych został w ostatnich
15 latach bardzo rozbudowany, jego celem jest – tak jak w Danii – zajmowanie
się przez lekarza rodzinnego ogólnym stanem zdrowia pacjenta i jednocześnie
sprawowanie funkcji „odźwiernego” w stosunku do usług zdrowotnych u lekarzy
specjalistów i w szpitalach. Filozofią tego systemu jest uniknięcie
sytuacji, w której kosztowne świadczenia specjalistyczne zostaną „zalane”
przez pacjentów, którym można pomóc prostszymi środkami.
Jeśli się zatem jest chorym, pierwsze kroki trzeba skierować w stronę
lekarza rodzinnego. To konieczność, zwłaszcza kiedy ma się pracę, ponieważ
trzeba okazać pracodawcy zwolnienie, stanowiące dokumentację dla ZUS-u.
Jeszcze kilka lat temu można było normalnie umówić się na wizytę u lekarza
przez telefon, ale pod presją napiętej sytuacji ekonomicznej w większości
przychodni zaczęto wymagać, by pacjenci rejestrowali się osobiście o
godzinie 7.00 bądź 8.00. Po zgłoszeniu się w rejestracji otrzymuje się
numerek z informacją o przybliżonej godzinie wizyty. Kolejka zestresowanych
osób do rejestracji zaczyna się tworzyć najczęściej pół godziny przed
otwarciem okienka. Chorowanie wymaga w Polsce końskiego zdrowia.
Pacjent sam wybiera lekarza rodzinnego i może go zmienić w miarę
bezproblemowo. Ponieważ jednak przychodnie funkcjonują według jednego
konceptu, nie należy liczyć na to, że doświadczymy bardziej efektywnych
procedur u innego lekarza rodzinnego w ramach publicznej służby zdrowia.
Lekarz rodzinny może – podobnie jak lekarze specjaliści – prowadzić własny,
prywatny gabinet, ale najczęściej zbierają się oni razem w większych
prywatnych klinikach. Pod względem własności mogą one być prowadzone przez
miasto/gminę, ale także pozostawać w prywatnych rękach, stanowić część
większej sieci przychodni albo spółkę lekarzy pracujących w danej klinice.
Lekarze specjaliści często także przyjmują pacjentów w przychodniach
przyszpitalnych.
Lekarz rodzinny wypisuje skierowanie do lekarza specjalisty, ale czas
oczekiwania często jest niemożliwie długi. W ekstremalnych przypadkach czas
oczekiwania na wizytę u specjalisty może trwać ponad rok, a kiedy już do
niej dojdzie, badania są często powierzchowne. Wyraźnie odczuwa się, że
lekarze pracują pod presją czasu. Dlatego wiele osób decyduje się zapłacić
za wizytę u lekarza prywatnego, inni zgłaszają się na ostry dyżur szpitalny,
a jeszcze inni w desperacji wzywają karetkę. Problemem tego systemu jest,
według mnie, przede wszystkim polityczna potrzeba utrzymywania iluzji na
temat powszechnie dostępnej, darmowej i efektywnej służby zdrowia.
Uniemożliwia to restrukturyzację całego sektora.
Istnieje pewien zakres zabiegów stomatologicznych, które pokrywa
ubezpieczenie zdrowotne, natomiast więcej darmowych usług dostępnych jest
dla młodych poniżej 18. roku życia, ciężarnych oraz inwalidów. Czas
oczekiwania na leczenie bądź zabieg może jednak – tak jak ma to miejsce w
przypadku innych lekarzy specjalistów – być długi. Istnieją także
ograniczenia co do liczby poszczególnych sposobów leczenia. Poza tym
stomatolodzy oferujący usługi refundowane przez NFZ rzadko mogą się
pochwalić najnowocześniejszym wyposażeniem gabinetu. Z tych powodów
większość pacjentów – również tych gorzej uposażonych – wybiera prywatne
leczenie stomatologiczne.
Jakość leczenia stomatologicznego w dużych miastach jest zasadniczo bardzo
wysoka – zarówno jeśli chodzi o wykształcenie lekarzy, jak i pod względem
sprzętu. Większość młodszych stomatologów mówi także po angielsku. Ceny
zazwyczaj kształtują się na poziomie ok. 40% cen duńskich – oczywiście
zależy to od tego, z jakim rodzajem leczenia mamy do czynienia. Pomimo to
kwota zapłacona za większy zabieg dentystyczny z reguły wystarczyłaby na
sfinansowanie wypoczynku w Polsce.
Połowa wszystkich wydatków publicznych na leczenie w Polsce idzie na
utrzymanie szpitali. W Polsce przypada 6,7 łóżka szpitalnego na 1000
mieszkańców (w Danii i Wielkiej Brytanii jest to odpowiednio 3,5 łóżka
szpitalnego oraz 3,3). Wiąże się to z tym, iż wielu pacjentów poddawanych
jest badaniom diagnostycznym w Polsce podczas ich pobytu w szpitalu, podczas
gdy w Danii odbywają się one w przychodniach przyszpitalnych.
Pacjenci leżą zazwyczaj w salach wieloosobowych i nie jest możliwa dopłata
do pokoju jednoosobowego. Szpital odpowiada za leczenie i podawane leki, ale
w szczególnych przypadkach pacjent może zostać poproszony o to, by on sam
bądź jego rodzina na własną rękę zadbali o odpowiedni sprzęt albo leki,
jeśli szpital takimi nie dysponuje. (Podobnie jeśli ktoś życzy sobie
zasięgnąć opinii lekarza specjalisty, którego brak jest w danym szpitalu).
Pacjentom w szpitalach podawane są trzy posiłki dziennie, ale większość osób
(tych, którzy mają szczęście) otrzymuje dodatkowe zaopatrzenie od rodziny.
Wszystkie szpitale działają dziś jako samodzielne podmioty gospodarcze i
większość z nich funkcjonuje jako spółki. Wraz z reformą służby zdrowia z
1999 r. państwo przekazało szpitale gminom. Oprócz tego istnieją szpitale
uniwersyteckie i spora liczba szpitali niepublicznych. Ostatnie pojęcie
obejmuje szpitale non profit, prowadzone przez kościoły, stowarzyszenia
itp., nie obejmuje ono natomiast szpitali prywatnych, prowadzonych na
warunkach komercyjnych.
Szpitale publiczne posiadają w stosunku do pacjentów szereg zobowiązań i w
niektórych przypadkach muszą zajmować się leczeniem osób bez względu na to,
czy później wydatki te pokryje ubezpieczenie w NFZ. W ten i podobny sposób
struktury wielu szpitali nie były optymalne z ekonomicznego punktu widzenia
i jednostki te popadły w znaczące zadłużenie. Sytuacja taka istnieje od
wielu lat i różne rządy konfrontowane były z kwestią potrzeby spłaty
rosnącego zadłużenia szpitali oraz jednoczesnej ich restrukturyzacji, by
mogły się stać dobrze funkcjonującymi jednostkami. Proces ten nie został
jeszcze zakończony.
W większości szpitali mają miejsce ostre dyżury, podczas których obywatele
mogą uzyskać pomoc na specjalistycznych oddziałach w przypadku nagłej
choroby, w niektórych miejscach funkcjonują także przychodnie przyszpitalne.
W przedwojennej Polsce istniało wiele sanatoriów i tradycję korzystania z
nich podtrzymywano w czasach komunistycznych. Na terenie całej Polski
znajduje się zatem ogromna ich liczba, natomiast wiele z nich wymaga obecnie
gruntownego remontu. Pomimo tego miejsca te oferują wspaniały wypoczynek i
różne terapie manualne jak masaż, gimnastyka, rehabilitacja. Niektóre z
sanatoriów zostały wybudowane w pobliżu naturalnych źródeł. Niekiedy oferują
one także wyspecjalizowane pobyty wczasowe, np. dla osób odchudzających się.
W związku z rehabilitacją albo rekreacją po chorobie ubezpieczenie zdrowotne
pokrywa całość albo część pobytu w sanatorium, ale wiele osób płaci z
własnej kieszeni. Polskie sanatoria zyskują coraz większą popularność wśród
zagranicznych pacjentów. Ceny są niezwykle konkurencyjne w stosunku do
podobnych ofert z krajów Europy Zachodniej.
Jak już wcześniej wspomniałem, sektor służby zdrowia jest obszarem
problematycznym, nękany biurokracją, limitami, hamowany zakorzenionymi
nawykami i korupcją. Pacjenci czują się często jak zakładnicy konfliktów,
jakie rozgrywają się między „systemem” i lekarzami. Rzecznik praw pacjenta
jest nieformalnym miejscem składania skarg, interweniuje on bezpośrednio w
szpitalach i NFZ, ale także ma wpływ na działania polityków poprzez
wykazywanie nierozsądnych poczynań po stronie administracyjnej.
Polskich pracodawców obowiązują badania profilaktyczne pracowników, ale tak
jak wiele innych zinstytucjonalizowanych inicjatyw postrzegane są one przez
ludzi jako jeszcze jedna biurokratyczna przeszkoda do pokonania.
Istnieją krajowe programy, mające na celu wczesne wykrycie raka piersi i
raka szyjki macicy. Badania przeprowadzane są zazwyczaj w lokalnych
przychodniach na podstawie wskazówek demograficznych.
Niestety, pacjenci często zjawiają się u lekarza późno, w związku z czym
choroby nowotworowe diagnozowane są w późniejszym stadium niż w Danii, co
powoduje podwyższoną śmiertelność. Ze strony państwowej służby zdrowia
podejmowane są jednak próby przeprowadzania systematycznych badań mających
na celu wykrycie ewentualnych chorób krążenia i cukrzycy.
Kampanie przeciwko AIDS odbywają się w sposób dyskretny. Istnieją miejsca, w
których można w sposób anonimowy poddać się testowi na obecność choroby, ale
znajomość AIDS oraz chorób przenoszonych drogą płciową jest bardzo
ograniczona. Kampanie propagujące użycie prezerwatyw są nie do
przeprowadzenia z politycznego punktu widzenia ze względu na opór Kościoła w
tej sprawie.
Wraz ze stopniowym pogarszaniem się poziomu leczenia w publicznej służbie
zdrowia pojawiła się znacząca liczba klinik prywatnych, w których za dostęp
do lekarza płaci się gotówką bądź w ramach prywatnego ubezpieczenia.
Bardzo wiele przedsiębiorstw wykupuje zbiorowe prywatne ubezpieczenia dla
swoich pracowników. Gwarantują one stosunkowo szybką pomoc medyczną bez
konieczności długiego czekania i często poza czasem pracy. Możliwe jest
także wykupienie indywidualnych ubezpieczeń prywatnych, ale ceny są wtedy
dużo wyższe niż w przypadku umowy zbiorowej.
Nie ma wielkiej różnicy w jakości leczenia – w dużej części ci sami lekarze
pracują bowiem zarówno dla publicznej, jak i prywatnej służby zdrowia.
Prywatne kliniki posiadają jednak często bardziej nowoczesny sprzęt, lekarze
poświęcają też zazwyczaj nieco więcej czasu na rozmowę z pacjentem.
Około 28% wszystkich wydatków na służbę zdrowia znajduje się w sektorze
prywatnym. Większość tych pieniędzy wydawana jest na leczenie pozaszpitalne.
Pojawiły się także prywatne szpitale – w momencie, w którym piszę te słowa,
jest ich około 110. Tutaj pacjenci szybko dochodzą do zdrowia, a komfort
jest o niebo lepszy niż ten oferowany przez państwową służbę zdrowia.
Szpitale prywatne oferują z grubsza te same usługi co szpitale publiczne,
lecz przeważają wśród nich takie, których nie pokrywa NFZ, na przykład
operacje plastyczne; istnieją także kliniki specjalizujące się w operacjach
zmiany płci. Ceny zarówno operacji plastycznych, jak i operacji zmiany płci
kształtują się na poziomie połowy ceny za podobne zabiegi w Anglii. Ich
jakość dorównuje natomiast tej, jaką oferują zachodnioeuropejskie kliniki.
Zawód aptekarza (z pewnymi zastrzeżeniami) można nazwać wolnym, bowiem
inspektorat farmaceutyczny musi wydać pozwolenie na prowadzenie
działalności, jeśli spełnione są wymogi co do lokalu i wykształcenia
kierownictwa, określone przez prawo. Warunki te sprawiły, że apteki wyrosły
wszędzie w Polsce jak grzyby po deszczu, ale nie istnieje zbyt duża
konkurencja cenowa na leki częściowo refundowane przez NFZ. Jeśli jednak
chodzi o leki, za które pacjent sam płaci pełną kwotę, ceny mogą się różnić
od siebie nawet do 10%. Niektóre apteki wydają karty stałego klienta, dające
prawo do pewnych rabatów.
W Polsce istnieje obowiązek wypisywania recept na mniej więcej te same leki
co w Danii. Nie przeprowadziłem żadnej gruntownej analizy w tym kierunku,
ale odnoszę wrażenie, że wiele produktów farmaceutycznych jest tańszych w
Polsce niż w Danii, zwłaszcza jeśli chodzi o najtańsze z nich, natomiast
drogie leki międzynarodowych marek kosztują mniej więcej tyle samo.
Apteki są zobowiązane do tego, aby sprzedawać wszystkie produkty
farmaceutyczne dostępne w Polsce i zamawiać je, jeśli brakuje ich na
składzie. Można jednak znaleźć apteki, które z powodów religijnych odmawiają
sprzedaży pigułek antykoncepcyjnych i prezerwatyw.
Za transport karetkami odpowiadają różne firmy publiczne i prywatne.
Ratownicy medyczni posiadają gruntowne wykształcenie odpowiadające duńskiemu
i uważani są powszechnie za zdolnych i zaangażowanych w swoją pracę.
Karetkę wzywa się, dzwoniąc pod numer 112 albo 999. Osoba dyżurująca przy
telefonie niekoniecznie będzie mówić po angielsku, ale jeśli uda się nam w
jakiś sposób przekazać informację o potrzebie natychmiastowej pomocy, możemy
się liczyć z tym, że karetka dotrze na miejsce w ciągu zaledwie kilku minut
(na obszarze miejskim).
Karetka zawozi pacjenta na ostry dyżur do szpitala i tutaj zazwyczaj
otrzymuje się leczenie najwyższej klasy. Cały system funkcjonowania karetek
i oddziałów ratunkowych działa tak świetnie, że często jest to
najefektywniejszy sposób uzyskania pomocy. Dlatego też niektórzy pacjenci
świadomie korzystają z systemu ratunkowego, zamiast wybierać leczenie
pozaszpitalne.
Państwowe leczenie psychiatryczne odbywa się w przeważającej części w
szpitalach psychiatrycznych, które wiele osób postrzega jako jeszcze
bardziej niedofinansowane niż reszta sektora służby zdrowia. Istnieje
mnóstwo planów utworzenia pozaszpitalnych, lokalnych centrów leczenia
psychiatrycznego, ale póki co na planach się kończy. Wiele szpitali
psychiatrycznych to instytucje starszego typu – zatrudniony personel i
przepełnione sale sprawiają, że podstawowe leczenie polega na pacyfikacji
pacjentów.
Tak jak w innych częściach świata w Polsce istnieje potencjalny brak
narządów do transplantacji. Teoretycznie, lekarze mogą użyć organów
pacjentów, u których stwierdzono śmierć mózgu, o ile nie sprzeciwili się oni
temu za życia. Sprzeciw wyraża się za pomocą deklaracji, którą wypełnia się
i wysyła do centralnego rejestru. W praktyce jednak szpitale nie
wykorzystują organów pacjentów bez zgody ich rodziny, którą trudno jest
uzyskać, ponieważ wiele osób nie uznaje śmierci mózgu.
Wysokość wynagrodzeń i emigracja
Polska ma 2,2 lekarza na 1000 mieszkańców (w Danii liczba ta wynosi 3,5, a w
Wielkiej Brytanii – 2,4), natomiast liczba pielęgniarek kształtuje się na
poziomie 5,3 na 1000 mieszkańców (15,4 w Danii i 9,8 w Wielkiej Brytanii).
Polscy lekarze pracują za to więcej. Oprócz stałej pracy zdecydowana
większość lekarzy posiada dodatkową pracę w prywatnych klinikach i innych
szpitalach. Pomimo iż przepisy unijne dotyczące personelu medycznego
rozprawiły się z najbardziej ekstremalnymi przypadkami czasu pracy lekarzy,
jest on wciąż niebezpiecznie długi.
Wysokość lekarskich wynagrodzeń uległa w ostatnich latach znaczącej
poprawie. Dotyczy to zwłaszcza specjalistów, natomiast młodzi lekarze w
trakcie robienia specjalizacji wciąż muszą walczyć o przetrwanie. Młodszy
lekarz zarabia obecnie około 2000 zł brutto, podczas gdy specjaliści dostają
około 5000-10 000 wraz z dodatkami. Negocjacje dotyczące wynagrodzeń
dobywają się jednak lokalnie i specjaliści, na których jest duże
zapotrzebowanie, mogą uzyskać znacznie wyższe zarobki. Poza tym, jak
wcześniej wspomniałem, większość z nich w „czasie wolnym” pracuje w
klinikach prywatnych, aby osiągnąć przyjemny standard życia. Niektórym
lekarzom zapewnia to zarobki pozwalające na standard życia porównywalny do
tego, jaki posiada duński specjalista – ale dzięki dużo większej liczbie
godzin pracy.
Kiedyś Polska była głównym eksporterem lekarzy do Danii, Anglii, Niemiec, a
nawet Hiszpanii, ale proces ten uległ zahamowaniu. Jednakże nie ma chyba
żadnych wątpliwości co do tego, że to właśnie owa masowa emigracja
spowodowała dużą presję na wzrost wynagrodzeń w sektorze służby zdrowia,
które jeszcze 10 lat temu należały do proletariackich. Wciąż wielu lekarzy
wyjeżdża z Polski, ale ich motywacja w przeważającej części jest taka, że
pragną oni dowiedzieć się więcej na temat innych systemów służby zdrowia,
pracować w mniejszym wymiarze godzin i w mniej zhierarchizowanym środowisku
pracy.
Aborcja w Polsce dozwolona jest jedynie w trzech przypadkach:
1. Kiedy ciąża jest rezultatem przestępstwa (kazirodztwo, gwałt albo
stosunek z osobą niepełnoletnią) – do dwunastego tygodnia;
2. Kiedy zdrowie kobiety jest poważnie zagrożone w związku z donoszeniem
ciąży – do czasu, gdy płód jest w stanie żyć samodzielnie poza organizmem
kobiety ciężarnej;
3. Kiedy istnieją wskazania świadczące o tym, że dziecko urodzi się z
ciężkim i nieuleczalnym upośledzeniem – do czasu, gdy płód jest w stanie żyć
samodzielnie poza organizmem kobiety ciężarnej.
Personel medyczny może z powodów światopoglądowych odmówić brania udziału w
zabiegu aborcji, co w Polsce często ma miejsce. Zasadniczo cały szpital nie
powinien korzystać z klauzuli sumienia, mimo to taka sytuacja często ma
miejsce. Jako minimum wymaga się wtedy, aby skierowano pacjentkę do innego
szpitala, gdzie może zostać przeprowadzony zabieg, ale tego także często się
unika. W takiej sytuacji niejednokrotnie osoba ciężarna sama musi szukać
szpitala chętnego do przeprowadzenia aborcji. Personel szpitalny wraz z
całym swoim medycznym i ludzkim doświadczeniem będzie odradzał aborcji, co
może wywrzeć bardzo silną presję na młodą kobietę bez życiowego
doświadczenia.
Często szpital odmawia aborcji, uzasadniając to tym, że uszkodzenie płodu
nie upoważnia do przeprowadzenia takiego zabiegu, bez względu na to, czy
płód posiada ciężkie uszkodzenie mózgu, czy posiada wyraźne defekty
fizyczne. Poza tym może być w ogóle trudno dowiedzieć się, czy są wskazania
ku temu, by podejrzewać, że płód jest uszkodzony. Tego rodzaju badań
normalnie nie wykonuje się w Polsce albo wykonuje się je wtedy, gdy na
aborcję jest już za późno.
„Obrońcami życia” nazywa się grupy, które próbują wytropić przypadki, gdy
ofiary gwałtów albo niepełnoletnie dziewczynki życzą sobie przeprowadzenia
aborcji. Żądanie aborcji często zostaje odrzucone przez szpital i w
tajemniczy sposób dowiadują się o tym „obrońcy życia”, którzy następnie
przypuszczają atak, polegający na próbach osobistego przekonania danej osoby
i publicznego napiętnowania niepokornej grzesznicy. „Obrońców życia” można
także spotkać wśród lekarzy, którzy często będą wywierali werbalną bądź
niewerbalną presję na swoich kolegów, by nie uczestniczyli oni w zabiegu
aborcyjnym albo się na niego nie zgadzali.
Także w przypadkach, w których ciąża powiązana jest z ryzykiem dla zdrowia
kobiety, stwarza się przeszkody dla przeprowadzenia zabiegu aborcji.
Europejski Trybunał Praw Człowieka kilkakrotnie wydał wyrok przeciwko Polsce
w sprawie naruszenia konwencji praw człowieka. Ostatnim razem dotyczyło to
sprawy, kiedy odmowa aborcji doprowadziła do przewidywalnej śmierci
ciężarnej kobiety. We wcześniejszej sprawie, sprzed kilku lat, Alicja Tysiąc
wygrała sprawę przeciwko państwu polskiemu, ponieważ donoszenie ciąży
doprowadziło do silnego pogorszenia wzroku na granicy z jego całkowitą
utratą. Alicja Tysiąc stanowi wdzięczną ofiarą drwin ze strony „obrońców
życia”, którzy uważają, że chęć zamordowania własnego dziecka tylko po to,
by uratować swój wzrok, jest zupełnie niedopuszczalna – nie mówiąc o
późniejszym pozywaniu własnej ojczyzny.
Pigułki wczesnoporonne, które stosuje się do 72 godzin po stosunku, są
dostępne na receptę, ale ich stosowanie przez wiele osób uważane jest
również za morderstwo małego człowieka, poza tym nie zawsze łatwo jest
zdobyć taką receptę.
To, że aborcja jest w Polsce zabroniona, oczywiście nie oznacza, że w ogóle
nie przeprowadza się tych zabiegów. Lepiej sytuowani kupują bilet lotniczy
do kraju, w którym aborcja jest dozwolona, i dzięki zasobności portfela
poddają się zabiegowi. Inni sprowadzają pigułki do aborcji farmakologicznej.
Wiele nielegalnych zabiegów przeprowadzanych jest także przez polskich
lekarzy w prywatnych klinikach – za duże kwoty. Istnieje wiele różnych
wyliczeń dotyczących tego, jak wielu nielegalnym i zagranicznym aborcjom
poddają się polskie kobiety. Trudno mi ocenić, które dane są rzetelne, ale
bez wątpienia jest to zjawisko o dużych rozmiarach.
Mimo że służba zdrowia nie spełnia swojej misji w zakresie zapobiegania i
szybkiego leczenia ciężkich chorób w początkowym stadium, nie szczędzi się
wysiłków w celu ratowania życia pacjentów nieuleczalnie chorych.
Wielu Polakom trudno jest pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Panuje
rozpowszechniony pogląd, iż życie trzeba przedłużać za wszelką cenę.
Większość księży będzie z naciskiem utrzymywać, że nigdy nie można tracić
nadziei, podobnie bardzo wielu lekarzy z jak najlepszymi intencjami będzie
przeprowadzało jeden bezcelowy zabieg za drugim w celu przedłużenia życia
umierającego choć na krótką chwilę. Gazety i telewizja publikują historie o
cudownych wyzdrowieniach, często także czyta się o ludziach, którzy się
budzą po wielu latach ze śpiączki. Przerwanie terapii przez wielu krewnych
byłoby postrzegane jako morderstwo, dlatego wielu lekarzy po prostu boi się
reakcji bliskich – w tym zgłoszeń na policji i publicznego linczu. Nawet
lekarze, którzy nie wierzą w cuda, będą automatycznie przedłużać leczenie w
nieskończoność, bez względu na cierpienia pacjenta. Co więcej, wiele osób
wierzących uważa, że cierpienie jest częścią wiary i przygotowaniem na
spotkanie z Bogiem. Zaprzestanie leczenia medycznego myli się często z
eutanazją, także ze strony lekarzy, księży i prawników, co tylko utwierdza
jednokierunkową debatę dotyczącą takich tematów jak testament życia i prawo
do decydowania o swojej śmierci.
Pojawiła się jednak zmiana stanowiska; kościół katolicki akceptuje prawo
nieuleczalnie chorego do godnej śmierci, ale ta polityka niekoniecznie
podkreślana jest przez księży parafialnych. W podobny sposób nie mówi się
też o tym, że polski papież Jan Paweł II na własną prośbę doprowadził do
przerwania bezcelowego leczenia kilka dni przed swoją śmiercią.